Cuchulainn
|
Wysłany:
Wto 22:45, 27 Cze 2006 Temat postu: Cuchulainn |
|
Dzień narodzin Cuchulainna był wielkim wydarzeniem stamtąd gdzie pochodził. Chłopiec wyglądał na silnego i zdrowego. Wioskowy wróżbita przepowiedział, że będzie wielkim człowiekiem i daleko zajdzie. A trzeba wam wiedzieć, że była to wioska pełna wojowników, tak też uznano, że zostanie wielkim wojownikiem i stąd też imię – Cuchulainn -, po wielkim herosie.
No cóż, sami przyznacie, że nie za bardzo im wyszło to wróżenie.
Chłopiec dorastał zdrowy i wytrzymały, z zadziwiająca kondycją, lecz zupełnie nie przykładał się do nauki. Niespecjalnie chciał walczyć, nie był silny, a na wróżbito patrzono coraz mniej przychylnie. Tak po prawdzie to gdy chłopiec miał 10 lat to wróżbita musiał się wyprowadzić. Całkiem szybko, typem tych wyprowadzek kiedy się nie zabiera ze sobą zbyt wiele. Ot, po prostu nie ma czasu.
Rodzice chłopca nie wiedzieli co z nim zrobić. Ten wolał kontemplować i był bardzo religijny. Modlił się do bogów, a w swych osadach był zadziwiająco trafny. W końcu rodzice z ciężkim sercem odprawili go na naukę do kościoła.
Droga była trudna i daleka, a na jej końcu stał potężny kościół w Pronterze. Po drodze jednak mijał Geffen i tam ujrzał początkującą czarodziejkę imieniem Asuu. I choć dotąd mało interesował się płcią przeciwną, a więcej chmurkami, bogami, wymyślaniem jakim bogiem może być ta wiewiórka, która na niego dziwnie patrzy... tak, w tamtej chwili, na ulicach miasta magów, zapałał nagłą miłością do owej nieznajomej. Ta też go ujrzała i przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu zupełnie zapominając o świecie. Nie zamienili jednak wtedy ani słowa i tak się rozstali.
Co prawda niektórzy bardowie wspominają raczej o jakiejś karczmie, piwie, śpiewach, kawałach o Chucku Norrisie i raczej o pożądaniu niż niewinności, ale kto by im tam wierzył. Ubarwniają całą historię i tyle.
W końcu Cuchulainn trafił do kościoła w Pronterze. Tam się uczył pilnie uczył i studiował. W tamtym okresie też spotkał i poznał lepiej swą aktualną małżonkę, Asuu. Do dziś razem z nią zawstydzają czy też zanudzają innych swoimi wyznaniami miłości na jakie skazują przypadkowe ofiary.
Będąc już parą postanowili razem z pewnym znanym zabójcą założyć gildię, Siewcy Wiatru. Tak potem mijały już dni pełne rozwijania gildii, kilku przewrotów, zmian i innych zabawnych rzeczy, jakie zwykle zdarzają się ludziom, a dzięki temu im się nie nudzi. Wtedy też poznał swoją wychowankę Mangę, której nauczył filozofii gildii i która teraz stała się potężną i silną priestką-mastkotą gildii.
Dziś Cuchulainn stał się high priestem i wiedzie spokojne życie obok swojej high wizzki. Jest on niewątpliwym przykładem tego, że nie należy wierzyć w przeznaczenie i innego tego typu wróżby. No bo i po co to komu?
Dobra, dobra, nie bijcie, starałem się jak mogłem. Nawet morał wymyśliłem. |
|